Badenia-Wirtembergia

Słoneczne południe Niemiec

Badenia-Wirtembergia (Baden-Württemberg)

Powierzchnia: 35 751 km²
Ludność: 10,7 mln
Stolica: Stuttgart

Badenia-Wirtembergia. Land faworyt

Ująć walory turystyczne landu Badenia-Wirtembergia w kilku zdaniach nie jest możliwe. Swego czasu na oficjalnej stronie turystycznej landu był oferowany kurs online dla pracowników agencji i biur podróży ze znajomości zabytków, kultury i historii poszczególnych regionów. Zadowalający wynik testu nagradzano certyfikatem, który można było sobie potem wydrukować i powiesić nad biurkiem. Jak sobie przypominam, moje studia zakończyły się na trzecim regionie, bo samo studiowanie i przeglądanie atrakcji pochłonęło mnie bez reszty.

Na pierwszy ogień: Ulm i Lindau

Podczas mojej pierwszej podróży w 2010 roku, miałam spory problem, co wybrać. Czas i finanse ograniczały pole manewru do dwóch, może trzech miejscowości. Na pierwszy ogień poszła katedra w Ulm (Ulm Münster) z najwyższą wieżą kościelną na świecie (162 m). Pamiętam, że zdobyłam ją samotnie (czekałam chwilę na otwarcie kas) i było to dość osobliwe przeżycie.

Spacer po Ulm okazał się bardzo krótki, bo pojawiła się możliwość przejazdu pociągiem do Lindau nad Jeziorem Bodeńskim. I to też było przeżycie. Zresztą, co nim nie było podczas tej mojej pierwszej podróży?! Na kolejną wizytę w tej okolicy przyszło mi zaczekać dobrych kilka lat. W Lindau spędziłam godzinę, to starczyło by zobaczyć słynny port i ratusz. I oczywiście nabrać apetytu na więcej.

badenia-wirtembergia
Widok na port w Lindau © Viator Polonicus, Joanna Maria Czupryna

Zamek Hohenzollern

W 2010 roku odwiedziłam też Zamek Hohenzollern, wznoszący się ponad Hechingen. Ponieważ historia rodu Hohenzollernów fascynuje mnie od lat, zarówno prywatnie jak i zawodowo, jest to mój punkt numer jeden na turystycznej mapie Niemiec. Do niego również powróciłam dopiero po pięciu latach.

Hohenzollern Hechingen
Zamek Hohenzollern © Viator Polonicus, Joanna Maria Czupryna

Badenia-Wirtembergia. Stąd już tylko krok do Francji i Szwajcarii

Podczas kolejnej podróży, skuszona tanim, ale klimatycznym noclegiem w klasztorze w Bühl , zdołałam zwiedzić Fryburg Bryzgowijski, urządzić małą wyprawę na jeden ze szczytów pasma Schwarzwald (Hörnleberg, 890 m n.p.m.) oraz na krótko wpaść nad jezioro Titisee. Wszystko odhaczyłam do ponownych odwiedzin.

W 2013 roku Fryburg był tylko przystankiem na trasie do i ze Szwajcarii. By nie tracić cennych godzin na dojazd, nocowałam tak blisko szwajcarskiej granicy, jak się dało. Ważność mojego biletu była bowiem ograniczona do dwóch dni. Pobyt w pokojach gościnnych „Vogesenblick” zaowocował nagraniem pięknego zachodu słońca ponad Wogezami.

Podczas tego pobytu zahaczyłam również o miejscowość położoną tuż przy granicy z Francją i Szwajcarią, Weil am Rhein. Ciekawym doświadczeniem był godzinny spacer, podczas którego postawiłam stopę w trzech krajach, Niemczech, Szwajcarii i Francji. Półgodzinna wędrówka po Bazylei (żadne zabytki, po prostu droga od granicy) była moją pierwszą wizytą w Szwajcarii w ogóle. Niezbyt fortunny początek wynagrodził mi dwudniowy pobyt w dolinie „szczęka opada już na dworcu” – Lauterbrunnen.

Weil am Rhein
Most ponad Renem, widok z Francji, Weil am Rhein © Viator Polonicus, Joanna Maria Czupryna

Heidelberg – koniecznie, dolina Neckar też

Tego samego roku, dzięki uprzejmości rodziny znajomej, mogłam przenocować kilka dni w Mosbach, miejscowości położonej niedaleko Heidelberg. Oczywiście zwiedziłam to piękne miasto, ale moim głównym celem było Jezioro Bodeńskie. Każdego ranka wstawałam przed czwartą, by maksymalnie wykorzystać dzień. Konstancja, Friedrichshafen, osada na palach w Unteruhldingen oraz klasztor w Reichenau – tyle zdążyłam zobaczyć. Bez wątpienia Jezioro Bodeńskie wymaga od turysty znacznie większej uwagi i czasu, ale też z całą pewnością nikogo nie pozostawi rozczarowanym nawet po jednodniowej wizycie.

Podczas pobytu w Mosbach moi mili gospodarze chcieli mi koniecznie pokazać okolice (dolina Neckaru) i taka okazja nadarzyła się coś koło 22.00 ostatniego dnia. Zdołałam zrobić kilka zdjęć zamków i domów z pruskiego muru, ale przejażdżka tylko potwierdziła moje wielkie chęci powrotu. Z nadmiaru wrażeń, zapomniałabym wspomnieć przy tym o maleńkiej, ale przeuroczej miejscowości Marbach. To tutaj urodził się poeta i dramaturg niemiecki, Fryderyk Schiller (1759-1805).

badenia-wirtembergia
Widok na most i zamek w Heidelbergu © Viator Polonicus, Joanna Maria Czupryna

Rzymianie i samochody

Chcąc mieć odhaczoną kolejną pozycję z listy światowego dziedzictwa UNESCO, udałam się jeszcze do Aalen i Muzeum Limes (dawna granica imperium rzymskiego, Limesmuseum), ale przyznam, że zwiedzanie mnie trochę denerwowało. Tyle ciekawszych celów za rogiem, a ja łażę po jakimś opuszczonym muzeum.

W 2014 roku „najbardziej słoneczny land Niemiec” został przeze mnie niemal całkowicie pominięty, jeśli nie liczyć wizyty w Muzeum Porsche (Porsche Museum) w Stuttgarcie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że już rok później powrócę do konkurencyjnej placówki, Muzeum Mercedes-Benz, i że historia niemieckiej motoryzacji pochłonie mnie bez reszty.

Mercedes Benz Stuttgart
Muzeum Mercedes-Benz w Stuttgarcie; Viator Polonicus, Joanna Maria Czupryna

Land dla koneserów

Po kilku latach Badenia-Wirtembergia osiągnęła u mnie status landu, którym należy się delektować, a nie zwiedzać w pośpiechu. W 2015 roku ponownie skorzystałam z gościny, tym razem znajomej z Polski, która zamieszkała we Freiburgu. Przyszedł czas na właściwy Schwarzwald. W ciągu kilkudniowego pobytu udało mi się wejść na najwyższy szczyt tego pasma, Feldberg (1493 m), zobaczyć klasztor w St. Märgen, niesamowitą katedrę z kopułą wzniesioną pod koniec XIX wieku w St. Blasien, zaporę nad jeziorem Schluchsee, wodospad i lokalne muzeum w Triberg oraz kilka pomniejszych lokalnych ciekawostek. Przyznam, że tym regionie chciałabym spędzić przynajmniej miesiąc i do woli wędrować lokalnymi szlakami, wdrapywać się na szczyty i odkrywać Schwarzwald od każdej możliwej strony. Niektórzy uważają, że przypomina trochę nasze Bieszczady.

Triberg Niemcy
Wodospady w Triberg © Viator Polonicus, Joanna Maria Czupryna

Hohenzollernowie I AUTA

W 2015 roku udało mi się również odwiedzić zamek Hohenzollern, bez pośpiechu, korzystając z przepięknej panoramicznej drogi naokoło wzgórza, na którym jest on położony. Nocowałam w odległym o około 8 kilometrów Grosselfingen u bardzo miłych gospodarzy o polsko-rosyjskich korzeniach. Za całą pewnością będę korzystać jeszcze z ich gościny, gdyż Jura Szwabska zasługuje na więcej uwagi. Niemal rzutem na taśmę zaliczyłam jeszcze zamek w Sigmaringen, również w posiadaniu Hohenzollernów (linia Hohenzollern-Sigmaringen) oraz źródło Dunaju w Donaueschingen. W drodze powrotnej zatrzymałam się jeszcze w Mannheim, by zobaczyć miejsce, w którym znajdował się warsztat Carla Benza.

W 2022 roku, wybrałam się po raz piąty na zamek Hohenzollern, po raz drugi dokładnie w moje urodziny. Nie jest to bez znaczenia, gdyż jubilatowi/jubilatce przysługuje wówczas bezpłatny bilet wstępu. A ten mocno podrożał w ostatnich latach i obecnie wynosi 22€. Nie mogłam sobie jednak odmówić tej wizyty, wiedząc, że spędzę lato w Niemczech.

Tego roku odhaczyłam jeszcze jedną pozycję ze szlaku niemieckiej motoryzacji. Niezwykle ważną, bo chodziło o muzeum-warsztat i dom Carla Benza. Z pierwszym garażem na świecie. Do tego, w okropnym upale, poświęciłam dzień, by sfotografować wszystkie trzy pomniki Berthy Benz.

Sigmaringen Niemcy
Zamek w Sigmaringen © Viator Polonicus, Joanna Maria Czupryna

Badenia-Wirtembergia pełna ciekawostek

Miasta też nie pozostają w tyle, choć stolica landu, Stuttgart, nigdy mnie nie przekonał. Ale fani motoryzacji powinni udać się tam najpierw, by zobaczyć oba muzea wspomniane powyżej. Również Mannheim jest interesujący ze swoim szachownicowym układem miasta, gdzie ulice zamiast nazw, mają litery alfabetu i numery. Pforzheim to znane miasto „złota” (zegarki i biżuteria) i czekolady. Baden-Baden, słynne uzdrowisko, goszczące prominentów z całej Europy, nie zostało zniszczone w czasie wojny i do dzisiaj zachwyca swoją architekturą oraz przebogatą kroniką towarzyską. Stąd całkiem niedaleko do Karlsruhe, które w 2015 obchodziło 300. rocznicę swojego powstania. Barokowe miasto z imponującymi pałacami to również sądownicza stolica Niemiec i centrum nowoczesnych technologii. Z lokalnego uniwersytetu zostały w 1984 roku wysłane i odebrane pierwsze maile w Niemczech.

Co warto jeszcze zobaczyć?

Zaplanować tygodniowe wakacje w Badenii-Wirtembergii to pomyłka. By poznać ten land, trzeba podchodzić do niego wiele razy, a niemal gwarantowane jest, że przy każdej wizycie, odkryje się coś nowego, do czego warto wrócić. Byłam w Heidelbergu, ale chciałabym jeszcze raz. Do zamku Hohenzollern mogę jechać w każdej chwili. O każdej porze dnia i roku wygląda on inaczej. Dolina Neckaru obfituje w liczne zameczki, winiarnie i zabytki. Może nie jest tak znana jak dolina Renu, ale podobnie zjawiskowa.

Linia brzegowa Jeziora Bodeńskiego z wyspą Mainau, zwaną Wyspą Kwiatów, to kolejny kierunek na przynajmniej kilkudniowy pobyt. Schwarzwald przypomina nieco nasze Beskidy lub Bieszczady – można wędrować bez końca, a przy okazji poznawać dość wyróżniającą się na tle Niemiec kulturę regionu. Któż nie słyszał o zegarach z kukułką, szwarcwaldzkiej szynce czy słynnym wiśniowym torcie? Na południu kraju, w pobliżu granicy francuskiej znajduje się największy tematyczny park rozrywkiEuropa Park. Rocznie odwiedza go ponad 5 milionów osób! Badenia-Wirtembergia jest tak bogata w atrakcje, że niektórych jej regionów zupełnie nie znam. Chcąc odwiedzić tylko co bardziej imponujące twierdze, pałace i zamki, nie wystarczyłoby na to jednych wakacji.

badenia-wirtembergia
Widok z Feldberg © Viator Polonicus, Joanna Maria Czupryna
Więcej na podobny temat?
Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.