Poczdam czuje się zaszczycony. I szczęśliwy, że chcesz spędzić z nim dzień. Ale dlaczego tylko jeden? Od lat czuje się poszkodowany w cieniu swojego wielkiego sąsiada, który nieustannie kradnie mu czas i uwagę turystów. Gdyby nie bombardowanie 14 kwietnia 1945 roku, to… klękajcie narody! Poczdam byłby dziś najpiękniejszym miastem Niemiec. Niezniszczone pałace i trwająca rekonstrukcja starówki pozwalają mieć nadzieję na odzyskanie chociaż namiastki dawnej chwały.
Co zrobić z jednym dniem w Poczdamie
Myślisz, że jak miasto nieduże, to nie ma co oglądać? Błąd. W Poczdamie będziesz musiał/a wybierać. Do parku z pałacem Sanssouci, który podałam jako propozycję na kilka godzin, dorzuciłabym dworek Cecilienhof. To już co prawda inna część miasta, ale warto, bo to właśnie tam odbyła się w 1945 roku Konferencja Poczdamska. Z dużym prawdopodobieństwem starczy Ci jeszcze czasu na dokładniejszą eksplorację śródmieścia. Myślę tu o malowniczej Dzielnicy Holenderskiej lub/i rosyjskiej kolonii Aleksandrowce.
Do wyścigu o zainteresowanie turystów dołączył niedawno poważny konkurent. Stary Rynek z nowo odbudowanym pałacem miejskim zaskoczył nawet mnie. Tempo rekonstrukcji przedwojennej zabudowy, nawet jeśli częściowo stylizowanej, jest imponujące. Nie da się w przyszłości pominąć tej części miasta (zwracam też uwagę na Muzeum Barberini) i będzie spory dylemat. Co zwiedzić: Poczdam-miasto czy Poczdam-pałace? A uprzedzałam, że jeden dzień to za mało…
Poczdam Fryderyka II
Kolejna popozycja na całodniowe zwiedzanie to Poczdam z XVIII wieku. Nie byłoby trudno naszkicować miasto widziane oczami młodego władcy, który dopiero co wstąpił na tron (1740). Tym bardziej nie sprawiłoby kłopotu pokazać, jaki Poczdam król pozostawił po sobie. Bo stare miasto i XVIII-wieczna część Sanssouci to w dużej mierze dzieło Fryderyka II. Przy tym pierwszym, mocne podwaliny położyli pradziad i ojciec, ale to Fryderyk „zawieszał bombki na drzewku”. Dosłownie, bo polecił między innymi, by stare mury przyozdobić nowymi fasadami. Że ta cudo-barokowo-dekoracyjna ściana była niedopasowana i przysłaniała na całym poziomie okna do połowy? „Niech nie marudzi i dziękuje jego królewskiej mości, nie mieszka teraz w chlewie… Czynsz mu podniesiemy.”
Poczdam jako rezydencja pruskich władców
Miej rozmach jak pruscy królowie i zaszalej w Poczdamie tydzień. To by wystarczyło, by wejść do każdego z pałaców, coś z niego wynieść (wiedzę!, wiedzę!) i jeszcze w spokoju obejść je naokoło. Ale skoro upierasz się przy jednym dniu, to trzeba wybierać. Albo iść na rekord z dziennym biletem*. Ja wybrałabym wówczas 2-3 obiekty większego kalibru i kilka mniejszych w pobliżu. Przy pierwszym pobycie w Poczdamie byłyby to pałace Sanssouci, Nowy Pałac i Cecilienhof.
* z oferty biletu dziennego wyłączone są wystawy specjalne, dlatego warto sprawdzić, czy w wybranym przez nas obiekcie taka się właśnie nie odbywa. W najpopularniejszych obiektach zdarza się to raczej rzadko
Poczdam jako miasto garnizonowe
Wydawałoby się nie do pogodzenia, by muzy stawiać koło żołnierzy, pałace przy koszarach, a ogrody obok placów ćwiczeń. W Poczdamie pod tym względem panuje zadziwiająca harmonia. Bo militarnych pozostałości po ambitnych Hohenzollernach nie brakuje. Bramy miejskie, dawne koszary, kościoły garnizonowe, nawet romantyczna Aleksandrowka od początku była przeznaczona dla wojskowych. Przy Cecilienhof część dzielnicy została zarekwirowana przez Armię Radziecką, by utworzyć tam zamknięte dla cywili osiedle. Oddano je im dopiero na początku lat 90. ubiegłego wieku. Dzisiaj w Poczdamie stacjonuje Bundeswehra, ale prędzej na ulicy zobaczysz oddział „Długich Chłopów” Fryderyka Wilhelma niż współczesny mundur.
Zielony jak Poczdam
Ze wszystkich stron otoczony wodą, z imponującymi parkami w samym centrum i lasami na peryferiach, Poczdam zaprasza do odkrycia swojej zielonej natury. W każdym z trzech historycznych kompleksów pałacowo-parkowych można spędzić cały dzień.
Swego czasu, z okazji wystawy tematycznej, wygrałam wycieczkę po parku Sanssouci poświęconą tylko drzewom. Oprowadzał nadworny ogrodnik. Zastanawiałam się, co tam będzie przez dwie godziny gadał, zanudzi pewnie wszystkich na śmierć. Nie przeszliśmy nawet połowy parku, a kręciliśmy się wokół, wydawałoby się, nudniejszej części przy Nowym Pałacu i Charlottenhof. Wycieczka była niezwykle interesująca. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że Pan Ogrodnik „marnuje się” przy swojej pracy. Żałuję, że do większości odwiedzających mogą dotrzeć tylko nieme efekty jego starań. Szkoda.
Poczdam, bardziej niż Berlin, spodoba Ci się z wody. Ze statku nie widać co prawda pałacu Sanssouci, ale za to kilka innych, do których wszystkich nie dotrzesz w ciągu jednego dnia. Przede wszystkim okazały Babelsberg, Cecilienhof, przepiękny kościół w Sacrow, a po berlińskiej stronie pałacyk na Pawiej Wyspie. Drogą wodną najszybciej da się też połączyć wille w dzielnicy Neubabelsberg, Most Glienicke i wspomniany Cecilienhof. A przy tym odebrać solidną dawkę anegdot o Stalinie, Churchillu i Trumanie. I Zacharskim na deser. Długo by opowiadać.
Jak ogarnąć dzień w Poczdamie?
Tak, napisałam, napisałam, smaku narobiłam, ale właściwie to co zwiedzać? To są bardzo ogólne propozycje. W tej chwili rozpisuję kilka praktycznych przewodników po mieście i kompleksach pałacowo-parkowych. Będą one do pobrania w przyszłości. Jeśli chcesz wiedzieć o nich w pierwszej kolejności zapraszam na mój profil FB „Podróże po Niemczech”. Nie ukrywam, że doping w postaci komentarza czy maila potrafi zdziałać cuda w moim grafiku…
:)