Jak widzisz, nie ma tu jeszcze wiele, ale spokojnie – dopiero się rozkręcam. Pandemia nie sprzyjała też jakoś społecznym interakcjom i, co tu dużo pisać, rozleniwiła mnie na maksa. Wybiórczo, bo do Niemiec spakowałabym się w godzinę, gdyby było trzeba!
Życie w Korei przebiega mi bardzo spokojnie i czuję się niemal jak na emeryturze. Jeśli jednak miał(a)byś ochotę, by porozglądać się nieco po moim domu, poznać rodzinę, pojechać na jakiś firmowy piknik, to nic nie motywuje mnie tak, jak komentarze zachęty na FB. Głupie, ale działa. Tam też najszybciej pojawiają się moje wrażenia na bieżąco, więc zachęcam do polubienia strony.
Bez zachęty w najbliższych miesiącach ukażą się relacje z sesji ślubnej na wyspie Jeju, zmagań sportowych w firmie męża oraz moich z nauką koreańskiego.