Brandenburgia (Brandenburg)
Powierzchnia: 29 654 km²
Ludność: 2,5 mln
Stolica: Poczdam
Brandenburgia blisko granicy
Ze wszystkich niemieckich landów Brandenburgia jest odwiedzana przeze mnie najczęściej. Oczywiście, poza Berlinem, w którym mieszkałam przez 15 lat. Nie ma to jednak związku z wyjątkowymi atrakcjami landu, a raczej położeniem. W 2011 roku, kiedy Deutsche Bahn (Niemiecka Kolej) nie ponowiła oferty miesięcznego biletu po Niemczech, przez trzy miesiące jeździłam po Brandenburgii. Zwiedziłam niemal wszystkie większe miasta i co ciekawsze atrakcje. Również stolica landu, Poczdam, nie ma już dla mnie żadnych tajemnic. Tak jak po Berlinie, oprowadzałam również po tym mieście, a i prywatnie zajeżdżam tam do dzisiaj.
Czy land może zaciekawić turystę?
Brandenburgia to land, który wśród polskich turystów znajdzie uznanie z dwóch powodów, dziedzictwa kulturowego Poczdamu i granicznego położenia. Dla samych Niemców jest to land „wokół stolicy”, którego zwiedzanie kończy się właśnie na Poczdamie, regionie Spreewald, ewentualnie Wyspie Tropikalnej. Bardzo wątpię, by mieszkaniec Bawarii obrał za swój cel urlopowy na przykład zamek w Bad Belzig. Do Brandenburgii przyjeżdżają Polacy, mieszkańcy Berlina i okolicznych landów. Dla wielu, jego nizinny krajobraz może się wydać monotonny i będą mieć rację. Miasta i miasteczka, ciężko doświadczone w ubiegłych wiekach przez liczne walki na pograniczu, zostały zniszczone podczas ostatniej wojny lub w wyniku wyburzeń przez enerdowskie władze. Bogactwo landu, czyli lasy, jeziora i rzeki, każdy ma poniekąd u siebie.
Moje pierwsze wspomnienia z Brandenburgii
Mój pierwszy wyjazd do Niemiec był właśnie do Brandenburgii, a dokładniej do Cottbus. Była to zorganizowana w 1994 roku wymiana szkolna, choć skończyło się na kwaterunku w internacie szkoły sportowej. Poza internatem, boiskiem i zdesperowaną Niemką w łazience, próbującą wytłumaczyć mi, czym jest Binden (podpaska), niewiele pamiętam.
Ach, nieprawda. Pamiętam teatr państwowy w mieście (przepiękna secesja), naszego zagubionego nauczyciela i przedstawienie, które było współczesną i nieco pokręconą wersją „Jeziora Łabędziego”. Podobało mi się ono tak bardzo, że sama byłam zdziwiona, iż dopiero w Niemczech obudziły się we mnie tak silne kulturowe instynkty (na przypadkowe przedstawienia teatralne trafiałam w różnych krajach i później, ale nic nie pobiło do dzisiaj tej sztuki).
Pamiętam również, że do zoo prowadziła kolejka, bo jej tory niejednokrotnie mijaliśmy. Z całą pewnością byliśmy w parku, oglądaliśmy też piramidę i pałac. Mimo to, wspomnień z tego pobytu nie mam już prawie żadnych, a smartphony i tanie cyfrowe aparaty pojawiły się nieco później. Podczas tej wymiany, pojechaliśmy również do Berlina, skąd mam jedno zachowane zdjęcie gmachu Reichstagu, jeszcze za ogrodzeniem i bez kopuły.
Najpierw Poczdam
Eksplorację Brandenburgii należy zacząć od Poczdamu (więcej o mieście). Bezapelacyjnie trzeba zobaczyć pruskie pałace i ogrody, których jest dobre kilkaset hektarów. O atrakcyjności celu świadczy też to, że Poczdam jest stałym punktem w programach azjatyckich wycieczek obejmujących całą Europę zazwyczaj w ciągu dwóch lub trzech tygodni. Pałac Sanssouci, Nowy Pałac, dworek Cecilienhof to podstawowe punkty zwiedzania. Warto jednak zwrócić uwagę na zachowaną barokową część miasta i odbudowaną starówkę. W Babelsberg z kolei znajduje się najstarsze, działające do dzisiaj studio filmowe.
A potem Spreewald i tropiki
Dalej warto wybrać się do Spreewaldu. Wycieczkę można podjąć chociażby z ciekawości, by przekonać się, jak swojsko brzmią nazwy niemieckich miejscowości i dań z menu w lokalnych restauracjach. Spreewald jest częścią większego regionu, Łużyc, w którym pielęgnowane są dawne słowiańskie tradycje. Niestety, lepiej wziąć pod uwagę to, że mało kto na ulicy mówi w dolnołużyckim języku. Ale wyprawa kajakami po niezliczonych kanałach Szprewy jest jak najbardziej godna polecenia.
Stąd już niedaleko do słynnej Tropikalnej Wyspy, w której największą ciekawostkę stanowi hala produkcyjna, pod którą kryją się te tropiki. Raz można tam zajechać i to najlepiej ze zorganizowaną wycieczką, bo bilety są dość drogie. Jeśli wybieralibyście się tam czteroosobową rodziną, lepiej z góry zaplanować budżet.
A co poza tym warto zobaczyć w Brandenburgii?
Osobiście lubię zoo w Eberswaldzie i pobliską podnośnię statków w Niederfinow. Już nie raz pisałam, że kupa żelastwa poskładana w coś sensownego i najlepiej ogromnego, to mój ulubiony obiekt fotograficzny. Dużą popularnością cieszą się też termy, zwłaszcza te bliżej granicy, jak na przykład w Bad Saarow. Samo miasteczko też ładne, z bezpłatną plażą i ciekawą historią.
Wybierając się na drugą stronę Szprewy można dotrzeć do krainy-raju dla rolkarzy: największej w Europie sieci dróg e regionie Flaming. Na rolkach można między innymi pokonać dystans 12 km z miasta do miasta, przy okazji zwiedzając oba, to jest Luckenwalde i prześliczny ceglany Jüterbog.
Generalnie Brandenburgia jest też rajem dla rowerzystów, nawet tych niewprawnych, gdyż nie ma dużych różnic wzniesień, a w weekendy często dojedzie się szybciej do celu na dwóch kółkach, niż korzystając z publicznej komunikacji.
Ładnym miastem jest Brandenburg nad Hawelą, w którym warto zobaczyć katedrę (w jej archiwum przechowywany jest dokument z pierwszą wzmianką o Berlinie), ratusz, figurę Rolanda oraz park i wzgórze Marienberg z wieżą widokową.
Brandenburgia to również kraina gotyckich klasztorów i kościołów, z których najbardziej imponujące są te w Chorin, Lehnin, Ziesar czy Prenzlau. W Bad Wilsnack wznosi się olbrzymi kościół, którego budowę rozpoczęto w XV wieku, po tzw. cudzie z Wilsnack – odnalezieniu w pogorzelisku dawnej świątyni trzech nietkniętych hostii ze śladami krwi. Miejscowość ta była porównywana z Santiago de Compostela czy Jerozolimą, ale reformacja położyła kres wierze w cuda i hostie wylądowały w ogniu. Dzisiaj z Berlina do Wilsnack wiedzie nawet szlak pielgrzymkowy, przypominający o ciekawej, ale mało znanej historii regionu.
Uprzywilejowany land
Dużo by można o Brandenburgii opowiadać i polecać cele na krótkie wypady z zachodniej Polski lub z Berlina. Ze względu na położenie i dobre rozwiązania komunikacyjne w 2011 roku poświęciłam trzy miesiące na zwiedzanie tego landu. Z tych wojaży uzbierało się sporo materiałów i zdjęć. W międzyczasie, okazjonalnie zaglądałam tu i ówdzie ponownie, często obserwując zachodzące zmiany.
Dlatego Brandenburgia zajmie na blogu szczególnie sporo miejsca. Również stolica landu zasługuje na uwagę, gdyż Poczdam ma znacznie więcej do zaoferowania niż tylko wnętrza pałacu Sanssouci. W pięknie położonym, nad licznymi wodami, mieście można skomponować sobie ciekawe trasy, będące połączeniem kultury, natury i relaksu. Warto zatem pomyśleć przy następnej wizycie w Berlinie, czy nie poświęcić jednego lub dwóch pełnych dni na Poczdam i okolice.